Tajemnica Brokeback Mountain (2005)

M18

Charming

Już od paru lat przybieram się to obejrzeć.

Close

Mój najukochańszy film. Tak odchodząc od wszystkiego, to jest po prostu najpiękniejsza historia o miłości. Cudo.
Staram się nie oglądać zbyt często, żebym mogła celebrować każdy seans. Kiedyś był w telewizji, a postanowiłam oglądać coś innego, żeby nie płakać, ale potem przełączyłam w ostatniej sekundzie na zakończenie. Był dosłownie ostatni kadr, ujęcie z widokiem przez okno i muzyka, ale to wystarczyło, żebym się rozryczała. To jest właśnie jeden z tych filmów, który mi się wrył w mózg, ale nie przeszkadza mi to. A piosenka Gorillaz - Amarillo zawsze przywodzi mi na myśl właśnie Brokeback Mountain.

Querida

Jejku no, najlepszy film ever. Absolutnie go uwielbiam, też zawsze płaczę na zakończeniu. Piękna, przejmująca i taka prawdziwa historia, nie można być obojętnym wobec losów głównych bohaterów. Pamiętam, że po tym, jak obejrzałam Tajemnicę Brokeback Mountain po raz pierwszy, przez długi czas tylko siedziałam, cała zasmarkana, a potem jeszcze parę dni czułam taką straszną pustkę. Jakoś najbardziej rozkleja mnie jedna z ostatnich scen, ta z koszulami. Po prostu najlepszy film, jaki kiedykolwiek widziałam.

Close

Dokładnie. Kiedyś, po którymś oglądaniu, mama mnie znalazła całą zapłakaną i zaczęła wypytywać taka zmartwiona, co się stało. A ja w taki szloch wpadłam, że nie byłam w stanie nic normalnie powiedzieć. I jak już mi trochę przeszło, to tylko zawyłam "no boooo, on go tak koooochał" i znowu w ryk. Sama byłam zaskoczona, że jestem w stanie aż tak bardzo rozpaczać po filmie.

Querida

Naprawdę, żaden film wcześniej ani później nie wzruszył mnie tak, jak ten. To chyba jedyny film, na którym płaczę i nie umiem się opanować, bo zazwyczaj zupełnie mnie filmy nie ruszają, co najwyżej książki albo niektóre seriale. Opowiadanie A. Prolux też jest świetne, ale nawet w połowie nie tak cudowne jak jego ekranizacja. Wyjątkowo film podobał mi się bardziej od książki, jest w nim dużo więcej emocji, nie ma porównania, coś wspaniałego po prostu.

Close

Zgadzam się. Czytałam opowiadanie stosunkowo niedawno, bo użyłam sobie Brokeback Mountain w mojej prezentacji maturalnej (<3) i w sumie ledwo mogę powiedzieć, że mi się podobało. Może gdyby to była książka, a nie opowiadanie, wszystko byłoby inaczej, a tutaj jakoś tak mi zabrakło. Tych emocji, rozdarcia, trudu... Wszystko działo się szybko, tak surowo. No nie, nie podeszło mi. Nie wiem jak to się stało, że z takiego opowiadania powstał tak niesamowity film.

Na mnie jeszcze podobnie wpłynęło Into the wild. Też mocne zakończenie. Czułam się wyprana jeszcze przez kilka dni po obejrzeniu.

Querida

Ojej, ale fajnie, jaki miałaś temat? :)
Też mi się wydaje, że to trochę wina formy, zanim zdążyłam się wciągnąć w to opowiadanie, już się skończyło. Bardzo oszczędnie napisane, taki trochę niewykorzystany potencjał, ale przynajmniej dzięki niemu powstał ten genialny film.
Into the wild nie oglądałam, ale chyba muszę to zrobić, depresji z powodu fikcyjnych wydarzeń nigdy za mało. ;)

Close

Obcy, inny, odmieniec w literaturze i filmie <3 Jak będziesz miała możliwość, to szczerze polecam ten temat. Strasznie fajnie mi się nad nim pracowało i da się do niego podciągnąć praktycznie wszystko, więc można wykorzystać wszystkie ulubione utwory. Ja nawet użyłam teledysku, bo zakochałam się w Kodaline ^^ No, ale odbiegam trochę xD

Ang Lee jest niesamowity. Mogę mu bić pokłony za taki film. I strasznie się wkurzam, jak komuś mówię o Brokeback Mountain, a on "aaa, ten o kowbojach gejach!".

So much more than that! hamster_abandoned:

Querida

Temat brzmi naprawdę fajnie, mógłby mi się taki trafić. :)
Naprawdę, odwalił kawał dobrej roboty z tym filmem, nic, tylko podziwiać. ^^ Też okropnie mnie to denerwuje, w tv nawet chyba raz zapowiedzieli tak jakoś w stylu kowbojska miłość, masakra, myślałam, że się tam do nich przejdę zaraz. :P